Siedziałam z Hayley na kanapie oglądając kolejny sezon "Pamiętników wampirów". Nie ma to jak komentowanie tyłka głównego bohatera. W ostatnim czasie moje życie stało się zdecydowanie lepsze. Odkąd wróciłam do Harrego, moje życie znów nabrało kolorów. Byłam mega szczęśliwa. Ostatnie miesiące tak szybko zleciały, a tak duże się w nich wydarzyło. Koniec sezonu mojego serialu, zapowiedź trzeciej płyty chłopaków, oświadczyny Zayna, zazdrosna Perrie próbująca rozdzielić Zayna i Hayley, co jest niewykonalne. Więc i ona poniosła klęskę.
Siedziałam z szarym swetrem naciągniętym na skulone kolana. Ciężarna leżała obok mnie opychając się popcornem, ja na jej miejscu już bym się dawno zrzygała. Nerwowo przygryzałam wargę w "stresujących momentach". Cała się spięłam gdy usłyszałam głośny wrzask dziewczyny.
-Kicia co ci?-momentalnie się wyprostowałam
-Zaczęło się-wydyszała. Siedziałam w bezruchu wpatrując się w krzycząca dziewczynę. Zamurowało mnie.
-Okej-wydyszałam-Ubierz buty. Jedziemy do szpitala-wydyszałam
-Zanim taksówka przyjedzie to urodze!-powiedziała gwałtownie wciągając powietrze.
-No to ja cię zawiozę. Auto Harrego jest w garażu-oświadczyłam
-Nie masz prawa jazdy-rzuciła mi spojrzenie jakbym jej matkę kiełbasą zabiła. Serio kobieto?! Rodzisz a jedyne co cię interesuje to, to że nie mam prawka?! SERIO?!
-Umiem prowadzić-powiedziałam wkładając kozaki i narzucając na siebie za dużą zieloną kurtkę Harrego i otworzyłam drzwi. Hayley ociężale szła w ich stronę. Przewracałam wszystko w szafkach próbując znaleźć kluczyki do auta lokersa. Są!- uradowałam się w myślach i szybko wybiegłam z domu. Zatrzasnęłam drzwi i w ekspresowym tempie otworzyłam garaż. Pomogłam Hayley i szybko wskoczyłam na miejsce kierowcy. W głowie odtwarzałam sobie moment kiedy Harry uczył mnie jeździć. Jęki Hayley w tym nie pomagały. Jakimś cudem auto ruszyło. No cóż, i tak co chwilę gasł lub zwalniał. Głupie auto nie umie jeździć.
-Czerwone!-wrzasnęła a ja mocno zahamowałam-Umrę-szepnęła zaciskając zęby
-Weź mnie nie stresuj!-krzyknęłam
-A!-pisnęła
-A!
-A!-i tak obie krzyczałyśmy całą drogę do szpitala. Nie trudziłam się z jakimkolwiek zaparkowaniem. Stanęłam wydaje mi się że w poprzek i całkiem wbrew przepisom. Już widzę tego wściekłego Harrego z mandatem w ręce. Hayley kuląc się próbowała zrobić jakikolwiek krok. Pomińmy fakt że jej paznokcie zaraz przebiją mi skórę do kości, to na prawdę mało istotne. Pchnęłam nogą drzwi i od progu zaczęłam krzyczeć.
-Kobieta rodzi!-krzyknęłam jak koleś z serialu który ostatnio oglądałam. Lekarze posadzili ją na wózek i poprowadzili do windy.
*Zayn*
Za kilka minut zaczynamy kolejny wywiad. Już się nie mogę doczekać tych głupot co oni będą gadać.
-Za kilka minut wchodzimy-oznajmił nam jakiś grubas. Chłopaki zakończyli naszą słynną bitwę na owce i czekali. Pozorną ciszę przerwał mój telefon
-Mavis?-odebrałem. Tak wiem miłe powitanie
-Hayley-wydyszała a ja momentalnie się spiąłem
-Co z nią?
-Rodzi..szpital...teraz-jąkała się
-Zaraz będę-powiedziałem i zakończyłem połączenie. Bez słowa wyjaśnienia zerwałem się i pobiegłem do wyjścia. Drogę zagrodził mi jeden z ochroniarzy wraz z Poulem
-A ty dokąd-spytał z zaciętą miną
-Do szpitala-powiedziałem próbując się przepchnąć
-Po co do szpitala. Teraz wywiad jest najważniejszy-powiedział lekko wkurzony ochroniarz
-Ważniejsze od porodu mojej przyszłej żony!-wykrzyczałem
-Hayley rodzi?!-krzyknął Niall
-Na porodówkę-popędził nas Liam
Wpadliśmy do szpitala niczym oszołomy a nie gwiazdy. Zdziwione spojrzenia personelu mówiły same za siebie.
-Hayley. Mali. Gdzie. Ona. Jest- powiedziałem zdenerwowany
-Drugie piętro 316- powiedziała z dziwną miną. Nie fatygowałem się podziękować czy chociażby skinąć głową. Od razu pobiegłem po schodach a chłopaki za mną. Na korytarzu stała Mavis. Aż trudno było ją poznać. Szare spodnie do połowy łydek, podarty luźny sweter w gwiazdki i czarne kozaki za kostkę. Stanąłem przed nią i nie wiedziałem co powiedzieć.
-15 minut-powiedziała. Tyle mi wystarczyło. Chodziłem nerwowo wzdłuż korytarza.
-Pan Malik-lekarz wyszedł z sali. Podniosłem rękę i zbliżyłem się do niego-Ma pan zdrową córeczkę, może pan wejść-powiedziała a mi kamień spadł z serca. Wszystko dobrze. Boże, jestem ojcem. Ktoś będzie mi mówił "tato". Łzy szczęścia zamazały mi widok
-No idź Zayn blokujesz przejście-usłyszałem jęk Mavis.
Hayley trzymała na rękach małą dziewczynkę owiniętą w różowy kocyk w koniki.
-Hej-szepnąłem głaszcząc brzuszek małej. Ucałowałem główkę ślicznej młodej mamy. Mavis stała patrząc się na nas rozczulająco a Harry obejmował ją od tyłu. Wszyscy się uśmiechali.
-No gdzie kolejny członek 1D?-zapytała...Paul? Ekipa kręcąca TIU wpadła kamerami kręcąc nas z każdej strony. Ech!
-Alex-szepnęła Hayley miłym i słodkim głosem.
_________________________________________
Cześć!
Niektórzy mogą być zawiedzeni że taki koniec i że to już koniec. No ale nie widziałam sensu w pisaniu dalej. Mniej osób czyta i komentarzy mniej....Więc zakończę jak jeszcze ktoś wchodzi.
Chcę wam bardzo podziękować każdy komentarz za każde wejście i za każde przeczytane słowo
Miło że komuś spodobała się moja amatorszyzna ;D
Zaczęłam pisać kolejnego bloga <MARCEL STORY>