*MAVIS*
Nie lubie latać samolotem. Zawsze potem przez cały dzień boli mnie głowa. Nawet APAP Ekstra nie pomaga. Wysiadłam z samolotu niczym zaspany słoń. Jak ninja przeszłam przez lotnisko i wsiadłam do wolnej taksówki. Ta to jechała w ekspresowym tempie.
Wysiadłam przed domem. No to się mamuśka zdziwi.
Zadzwoniła kilka razy dzwonkiem a melodyjka rozniosła się po wnętrzu domu.
-Mavis?-zapytała mama na progu
-Mama?-powtórzyłam i zrobiłam tak samo głupią minę jak ona
-Tak, oczywiście-lekko się zaśmiała ale po chwili przybrała znów kamienn wyraz twarzy-Chodź tu-weszłam do domu zamykają drzwi i wtulając się w rodzicielke
-Przyjechałaś...na jak długo?-musiała. Musiała zapytać.
-Ogólnie to na jakiś tydzień. Ale za trzy dni ślub Nikoli to ide do Majki. A po ślubie jadę na weeken do Danieli i wracam do Stanów-objaśniłam
-W porządku-pokiwała głową. W porządku! Tylko tyle!-To rozgość się i zapraszam na kolacje na mieście-lekko się wahała mówiąc to
-Oki-uśmiechnęłam się. A ta nie dodając nic więcej wyszła z korytarza. Zatargałam walizkę na górę. Jakim cudem to zrobiłam? No cóż, Mavis Jagodo Jones zadziwiasz mnie coraz bardziej. Pokój zastałam tak jak zostawiłam. Nic się nie zmieniło. Kwiaty, już zwiędłe, dalej stały na biórku. Brudny kubek po kisielu w dalszym ciągu stał na parapecie.
-Czy ona w ogóle tu nie wchidziła?-zapytałam samą siebie
Wypakowałam kilka rzeczy i się przebrałam. Czarne rurki, czarne krótkie trampki i bluzkę z okładką "Belive". Prezent od wytwórni. Przełożyłam bluzę przez głowę i wyszłam z pokoju.
-Możemy iść-powiedziałam wchodząc do kuchni. Mam właśnie piła kawe i czytała grubą książke. Spojrzała na mnie i stwierdziła:q
-To ja się przebiorę i możemy iść-włożyła kartkę w książkę i wstała
-Em..mamo?-zaczęłam
-Tak?
-Idziemy bez Roberta-szepnęła na wypadek gdyby mógł to słyszeć
-Tak. Bez niego-zaśmiała się-I nie musisz szeptać-wyszeptała tą część-Wyjechał jutro wróci
-Och-wyprostowałam się-Wiedziałam-głupio się uśmiechnęłam. Kobieta przewróciła oczami i wyszła. Obróciłam się na pięcie i weszłam do kuchni. Świeże kwiaty w wazonie czysto-białe firanki. Jednym słowem perfekcja. Włączyłam radio i oparłam się na blacie.
-"Nowa piosenka One Direction.." przełączyłam stacje "Czyżby nowy hit światowego boysbandu.." znowu zmieniłam kanał "One way or another i gonn..." zmiana stacji "Tak Harry jest mega przystojny.." Kurwa, czy w Polskim radiu o niczym innym nie gadają! "Maybe is the way she wal...."
-Bosz!-jęknęłam
-Zostaw lubie to-usłyszałam mamę. Obróciłam się i ujrzałam perfekcje. Idealna fryzura nigdzie nic nie odstawało. Czarne eleganckie spodnie, dopasowana marynarka i cholernie drogie szpilki. I ten ekspresowy czas.
-Wow-oceniłam jej wygląd. Ta jedynie wzruszyła ramionami
-Już ich nie lubisz?-zdziwiła się
-Ja i Harry nie jesteśmy już razem-twardzo oświadczyłam
-No i co? Dalej się kochacie-powiedziała. Czekaj...Co?! Wróć!
-Z kąd?...Jak?...
-To widać. Znam Cię. No i powiedziałaś to w wywiadzie-rzuciła krótko
Po pierwsze: Ona mnie zna?!
Po drugie: Jak rozszyfrowała 1-4-3
Po trzecie: Ogląda moje wywiady
-Tak...Obiecaj mi jedno-poprosiłam
-Co takiego?-zapytała
-Temat One Direction rzucamy dziś na boczny tor-powiedziałam
-Skoro chcesz-rzuciła obojętnie
-Dzięki-rzuciłam niezręcznie
-Na Biebera się przeżucasz?-zaśmiała się
-Prezent.
Mówiąc posiłek z mamą większość ma na myśli wspólne gotowanie lub wypad do zwykłej knajpki. Ale nie ja. Wypad z mamą do to jazda do Warszawy i iśćie do jednej z najlepszych restauracji. Same snoby jak w bloku w którym mieszkałam z Hayley.
W aucie panowała niezręczna cisza. - A jak się Hayley czuje?-zapytała
-Dobrze. Mała mocno kopie ale daje rade-lekko się uśmiechnęłam-Uważaj na tą wielką wiewiórkę przed nami
-Dziecko to auto-plwiedziała-Załóż okulary
Wyciągnęłam z torebki czarne kujonki i nałożyłam na nos.
-No mówie że to jakieś zwierze-upierałam się przy swojej teori
-Idź do okulisty albo psychologa
Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne. Padłam. Leże i nie wstaje.
Znowu zapadła martwa cisza. Którą przerwał dźwięk radia. Dzięki Bogu za ten wynalazek. A propo wiewiórki muszę iść jutro do okulisty.
Posiłek przebiegł w niezręcznej ciszyszy. Zamieniłyśmy kilka zdań. Cudowne po południe matki z córką. Jedyne o co pytała to o Justina i Harrego. W sumie coś związanego ze mną. Ale nie dokońca.
Poszła w świat informacja że jestem w Polsce. No cóż już moje kochane koleżaneczki urządziły piżama party. A jak mnie zaprosiły?
-Ruszaj dupe za godzine u mnie-Och, ja Ciebie też Sandra. Brakowało mi tych wariatek. A ja kolejna o 22 wychodze z domu w tak chujową pogode. Spakowałam ciuchów jak na wojnę i wyszłam z domu informując mame że nie wrócę na noc. Lecę do moich wariatek!
Siedziałyśmy na podłodze w kręgu, jak jakieś czarownice. I w sumie racja. Jesteśmy na tyle głupie by "prosić" Sebastiana by zakochał się w Izie. Złapałyśmy się za ręce a pośrodku koła położyłyśmy telefon z włączonym fleszem. Świece chwilowo wyszły.
-Sebastianie-mówiła Majka przez chichot
-Zakochajjj się we mnie-dokończyła Iza
-Love me love me-zanuciła refren JB "Love Me" Nina
-Głupie my cię prosimyyy-ciągęła Maja dławiąc się śmiechem
-Przybądź tu-nakazała Iza
-Ej no bo jeszcze przyjdzie i co zrobisz?-uświadomiłam jej prawde
-Przywitam się?-zapytała
-Z papką ogórkową we włosach?!
-Racja-powuedziała i zamknęła oczy- Cofam. Seba nie przychodź. Nie jestem gotowa na to spotkanie-No i bum! Nie wytrzymałyśmy. Zaczęłyśmy śmiać się jak opentane. Kto wie czy nie byłyśmy? Iza włączyła światło i śmiejąc się turlała się po dywanie.
Zajebiste czekam na next XD
OdpowiedzUsuńŚwietne !
OdpowiedzUsuńTrochę nudny ;/ ale i tak fajny :3
OdpowiedzUsuńTo jest genialne! w niecałe dwa dni przeczytałam twoje dwa opowiadania :) Jedno to zakończone a później to drugi. Potrafiłam siedzieć do 2 w nocy żeby tylko czytać! Jesteś Fantastyczna. Oby tak dalej. Czekam z niecierpliwością na NEXT :D
OdpowiedzUsuń