*HAYLEY*
-Wiesz co Mavis? Ty to jednak jesteś solidnie walnięta-przyznałam
-Dzięki-uśmiechnęła się ukazując swoje białe ząbki
-I kto Ci takich sprośnych rzeczy naopowiadał?
-Justin-wzruszyła ramionami- A właśnie-wyjęła telefon-Pamiętasz te zdjęcia co robiłyśmy ostatnio?
-Te z brzuchem?-zapytałam
-No. To porównanie mój do twojego
-No wiem i co?
-Moge na twittera wrzucić?-zapytała
-Powiem tak, bo wiem że je już wrzuciłaś a teraz się pytasz z grzeczności-wyjawiłam
-Jak ty mnie znasz-powiedziała "poważnie"
-I co mam teraz odpisać na to "Sama jesteś gruba" " zobaczymy po porodzie" ?
-Kocham mój tłuszczyk-zaśmiała się
-Debil-zaśmiałam się. Ale skomentowałam to. Wywołując fale hejtów i miłych słówek. Ale nie zwracam uwagi na te ich "hejciki". Nawet Zayn skomentował
@hayleym Kochany grubasek ;*
@zaynmalik Uważasz że jestem gruba?
@hayleym Masz duży brzuch
@zaynmalik Masz duże dziecko
Nie lece do Polski. Trudno omienie mnie ten ślub. No byłam u lekarza i Doktor uznał bym lepiej nigdzie nie leciała. Jestem wyczerpana i słaba. W prawdzie z małą wszystko w porządku ale lepiej bym nigdzie się nie ruszała. Jeszcze zaczne rodzić w samolocie. Ah, już się nie mogę doczekać aż zobaczę swoje dziecko. Kiedy wezmę ją w ramiona. To wydaje się takie odległe a już tak do tego nie daleko. Jeszcze miesiąc, 12 grudnia. Teraz radze mnie nie denerwować. Łatwo się wkurzam i nawet najmniejsze niedociągnięcie mnie denerwuje. Chormony buzują!
Za dwie godziny moje kochanie będzie w domu. Nareszcie! Przyrzekam że przez co najmniej tydzień nie spuszcze z niego oka.
Umyłam brudne podłogi na dole. Chciałam na górze ale nie miałam sił, ochoty i czasu.
Ubrałam czarne legginsy i bordowy sweter. Naciągnęłam puchate skarpety na stopy i z herbatą w ręce podziwiałam listopadową pogodę. Z trudem przełykałam napój. Mam potworną zgagę.
Początki zimy w Londynie tego roku nie są kolorowe. Pada, wieje i grzmi. Liście latają niedbale po ulicy. Lepiąc się do aut, ubrań, parasolek. Ale ludzie i tak chodzą uśmiechnięci i pełni życia. Zerwał się mocniejszy wiatr aż zagwizdało.
Zamek w drzwiach został przekręcony. Zayn! Odstawiłam kubek z ciepłą na stół i podbiegłam do drzwi. Na progu stał zmoknięty chłopak. Chłopak na którego widok moje serce waliło jak oszalałe. Oczy zaszkliły mi się z radości. Zayn przekroczył próg zamykając za sobą drzwi
-Paskudna pogoda-stwierdził
-Nie no co ty?!- rzuciłam sarkastycznie przewracają oczami. Chłopak zaczął ściągać mokrą bluzę. Gdy się z nią uporał podniósł walizkę. Ominął mnie i ruszył w stronę schodów.
-Em..Panie Malik nie zapomniał pan o czymś?-zapytałam
-Nie sądzę. Z moją pamięcią nie jest aż tak źle-droczył się ze mną
-A no ok-wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę kuchni. Po chwili poczułam silne ramiona oplatające mnie od tyłu. Jego duże ręce spoczęły na moim brzuszku.
-Tęskniłem-wyszeptał do mojego ucha
-Tak?-podniosłam brew
-Tak. -obrócił mnie przodem do siebie. Nasze oczy się spotkały. Niczego więcej nie potrzebuje, on jest wszystkim. Poczułam jego rozgrzane wargi na moich. Euforia przepełniła mnie całą. Tak bardzo mi go brakowało. Wplotłam ręcej w jego mokre włosy a jego spoczęły na mojej tali. Brakowało mi jego bliskości.
-Zadziwia mnie pani, pani Malik-uśmiechnął się-Przyzwyczajaj się do tego nazwiska.
-Idioto. Całe życie mam tak na nazwisko-przewróciłam oczami
-Cicho. Ale teraz będzie ono po mnie-uśmiechnął się dumnie.
-Och, jaki zaszczyt
-Nie jedna chciałaby mieć tak na nazwisko-przechwalał się
-Taki pewny?-podniosłam brew
-No a nie?-zaśmiał się. Otworzyłam usta by rzucić mu jakąś riposte ale zamknął mnie długim pocałunkiem.
- Nic już nie mów-poprosił
-Co uraziłam twoje ego?-zaśmiałam się
-Tak- również zachichotał
Zayn rozmawiał od godziny z Perrie. Dobra przyznaje Mavis racje. Jestem zazdrosna. Chidziłam z sypialni do pokoju. Brudząc bose stopy. Bo oczywiście na górze nie umyłam podłóg. Zatrzymywałam się przed pokojem gotowa do wejścia ale w ostatniej chwili się cofałam i wróciłam do wolnego pokoju. Usiadłam przed stertą upranych ciuchów i zaczęłam składać bluzy Zayna
-Aaa!-zawyłam gdy mała potwornie kopnęła. Aż koszulę podarłam
-Co się stało?-momentalnie pojawił się obok mnie Zayn. Miał strach w oczach i niespokojnie oddychał. -Wdech i wydech. Powtarzałam czynności. Zayn obiął mnie w tali i chwycił moją rękę prowadząc do naszej sypialni. Skulona szłam za nim. Posadził ostrożnie na kanapie pod oknem.
-Wszystko dobrze?-zapytał łamiącym się głosem.
-Tak-przygryzłam z bólu wargę-Po prostu kopie. No wiesz 8 miesiąc-wyjaśniłam blado się uśmiechając.
-Kochanie, przestraszyłaś mnie-westchnął
-Przepraszam-spuściłam głowę
-Nie przepraszaj. Nie twoja wina-lekko się zaśmiał
-Ja przepraszam za koszulę-pokazałam porwany materiał
-Jak..Ty..Wow..Masz siłe-przyznał
-Gadasz jeszcze z Perrie?-zapytałam z kamienną twarzą zmieniając temat
-Nie, wyłączyłem gdy usłyszałem twój krzyk-wyjaśnił
-Och, w porządku...Zayn?-zaczęłam
-Słucham?
-Jestem zazdrosna-rzuciłam prosto z most z miną naburmuszonego pięcio latka
-Co? Czemu?-zaśmiał się
-Nie denerwuj mnie-rzuciłam wkurzona-Chodzi o Perrie-westchnęłam
-Kochanie...-zaczął ale mu przerwałam
-Ciągle z nią gadasz, piszesz dla mnie nie masz dla mnie czasu. Od kąd przyjechałeś spędziłeś ze mną tylko pół godziny-warknęłam dając upust złości.
-Skarbie. Przepraszam ale ona ma problemy, nie radzi sobie z nagłym przypływem sławy...-próbował mnie uspokoić
-A ja z nagłymi bólami-wkurzałam się coraz bardziej
-Nie bądź zła. Wiesz że kocham tylko Ciebie. Nie zostawiłbym Ciebie ani małej za nic. Nie spaprałbym tego jak...-wiedziałam, że chciał powiedzieć "Jak Harry" ale w ostatniech chwili się powstrzymał-jak niektórzy-uzupełnił
-Wiem ale brakuje mi ciebie-wyjaśniłam patrząc mu w oczy
-Jestem tylko twój-złapał mnie za ręce widocznie zdziwiony moją nagłą zmianą nastroju
-Zayn ona się zaraz w tobie zakocha. Uwierz mi nie trudno o to
-Ale ja w niej nie-wzruszył ramionami
-Tylko byś spróbował-zagroziłam
-Może byście porozmawiały. Poznałabyś ją lepiej...-zaproponował
-No moge...-wzruszyłam bezwyrazowo ramionami
-Przekonasz się do niej-pocałował mnie w policzek
-No to dzwoń a ja idę siku-powiedziałam dosłownie
-Cóż, za dyskretność-zakpił- Przewróciłam oczami i podreptałam do łazienki na dole. Czemu nie w pokoju? Na dole było lepiej. No cóż moja logika nie jest do końca logiczna.
Uchyliłam drzwi. Zayn pół siedział pół leżał.
-Chodź-zachęcił mnie gestem ręki. Zamknęłam drzwi i krokiem słonia ruszyłam w jego kierunku. Usiadłam bokiem do ekranu, opierając się o podłokietnik, nogi zarzucając na Zayna kolana. Ten nie narzekał na ciężar. Dotknął moich stóp i lekko się skrzywił
-Masz zimne stopy-zauważył-Gdzie masz skarpety?-zapytał
-W szafie. Druga od dołu po prawej. Zielony koszyk-pokierowałam go. Ten posłał mi pytającą minę-Na łóżku powinny być
-W tym koszyku?-zapytał pokazując na kosz z upraną bielizną. Pokiwałam głową na tak. Spojrzałam na ekran. Blondynka uśmiechała się z niego sztucznie.
-Hej-pomachała mi
-Cześć, Hayley-odwzajemniłam uśmiech.
-Mogą być te różowe?-Zayn stanął przede mną
-Bez różnicy-wyciągnęłam rękę a on podał mi bawełnianą kulkę i usiadł, kładąc moje nogi na swoich kolanach.
-Em Zayn?-zapytałam gdy zdałam sobie sprawę że nie sięgnę do stóp
-Hm?-mruknął
-Nie dosięgnę-powiedziałam zawstydzona. Chłopak zaśmiał się ale naciągnął materiał mi na stopy. Od razu zrobiło się cieplej.
*MAVIS*
Wracając do Malikowej natknęłam się na listonosza. Przyniósł mi ogromny bukiet białych róż. Moje ulubione. Zawsze wolałam białe. Czerwone są żulerskie i przestarzałe. W wazonie układały się w wielką kulę. Dostałam wielką różaną kulę. Od Harrego...Bosz dlaczego on mi to utrudnia! Ja tu próbuję żyć bez niego a on co?! Boleśnie mi o sobie przypomina....Co raz trudniej jest udawać mi obojętną.
"Wpisał bym tu jakiś pasujący cytat z jednej z twoich ulubionych piosenek ale wszystkiech teksty to takie anty chrysty...Więc...Bardzo cię kocham księżniczko....Błagam wybacz"
Pakowałam walizkę na podróż do Polski. Zatrzymam się u mamy. Bo i tak jej nigdy nie ma w domu. Potem może do babci pojadę. Nie prawdziwej. Byłam wolątariuszką w gimnazjum. Pomagałam chorym starszym osobą, które wyszły ze szpitala i potrzebują pomocy. Daniela Jaroś samotna kobieta po 80. Kocham ją bardziej niż rodziców.
Szkoda że Hayley nie może jechać. No ale ostatnim o czym marzyła to porodówka w samolocie. Zayn się nią za opiekuje o ile znajdzie czas pomiędzy wywiadami a Perrie. Nie znam jej a już jej nie lubię. Harris (moja menadżerka) mówi że dziewczyna nawet sympatyczna ale musi być tak jak ona chce. Jakoś nie mam ochoty jej poznawać.
Stawałam, siedziałam, skakałam po walizce i nic. Za nic nie mogę jej dopiąć. Co tam że jest 23:10 i jutro na 6.00 mam samolot. Wywale wszystko i zacznę się prze pakowywać. O niczym innym nie marzyłam.
Na szczęście sukienkę na ten ślub wybrałam już wcześniej. Obyło się bez sterczenia roku przed szafą.
-Jezu-jęknęłam gdy usłyaszłam dźwięk budzika. Okropna, wkurzająca, głośna melodyjka. Zwlokłam się z łóżka z wielkim trudem. Przetarłam oczy i z każdą sekundą coraz bardziej chciałam iść spać. Czy wspominałam jak bardzo nie lubie wcześnie wstawać? Nie. To teraz mówie. NIE-NA-WI-DZE-WCZE-ŚNIE wstawać. Ruszyłam do łazienki szurając nogami po podłodze. Obiłam małym palcem o szafe.
-Ałł-pisnęłam przygryzając wargę. Zawsze on. Zawsze mały palec. Zawsze on i tylko on. Otworzyłam drzwi do łazienki. Zacisnęłam oczy pod wpływem jasnego światła. Przemyłam twarz wodą i rozczesałam włosy. Rozsmarowałam podkład na twarzy i przejechałam pomatką po ustach. Wyszłam z łazienki z nowymi siłami do życia. Zapaliłam lampę w pokoju i zaścieliłam łóżko. Ubrałam się i związała włosy w byle jakiego koka. Była 4.10 a ja na nogach, prawie gotowa do wyjścia.
___________________
Hej.
Pisze z telefonu i nie wiem jakiej długości wyszedł mi ten rozdział. Jednak bardzo przyjemnie mi się go pisało ;))
Licze na komentarze mam nadzieję że się podobało ;))
Na This Is Us zakładamy czerwone i białe wstążki a na lewej ręce piszemy nazwe twittera! (na wewnętrznej stronie) -podaj dalej
Super rozdział czekam z niecierpliwością na next :)
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńSuper bardzo mi się podoba ;D
Genialny Rozdział *-* Kiedy next ? Mam nadzieje że za niedługo ;)
OdpowiedzUsuń