niedziela, 15 września 2013

Epilog

*Mavis*
Siedziałam z Hayley na kanapie oglądając kolejny sezon "Pamiętników wampirów". Nie ma to jak komentowanie tyłka głównego bohatera. W ostatnim czasie moje życie stało się zdecydowanie lepsze. Odkąd wróciłam do Harrego, moje życie znów nabrało kolorów. Byłam mega szczęśliwa. Ostatnie miesiące tak szybko zleciały, a tak duże się w nich wydarzyło. Koniec sezonu mojego serialu, zapowiedź trzeciej płyty chłopaków, oświadczyny Zayna, zazdrosna Perrie próbująca rozdzielić Zayna i Hayley, co jest niewykonalne. Więc i ona poniosła klęskę.
Siedziałam z szarym swetrem naciągniętym na skulone kolana. Ciężarna leżała obok mnie opychając się popcornem, ja na jej miejscu już bym się dawno zrzygała. Nerwowo przygryzałam wargę w "stresujących momentach". Cała się spięłam gdy usłyszałam głośny wrzask dziewczyny.
-Kicia co ci?-momentalnie się wyprostowałam
-Zaczęło się-wydyszała. Siedziałam w bezruchu wpatrując się w krzycząca dziewczynę. Zamurowało mnie.
-Okej-wydyszałam-Ubierz buty. Jedziemy do szpitala-wydyszałam
-Zanim taksówka przyjedzie to urodze!-powiedziała gwałtownie wciągając powietrze.
-No to ja cię zawiozę. Auto Harrego jest w garażu-oświadczyłam
-Nie masz prawa jazdy-rzuciła mi spojrzenie jakbym jej matkę kiełbasą zabiła. Serio kobieto?! Rodzisz a jedyne co cię interesuje to, to że nie mam prawka?! SERIO?!
-Umiem prowadzić-powiedziałam wkładając kozaki i narzucając na siebie za dużą zieloną kurtkę Harrego i otworzyłam drzwi. Hayley ociężale szła w ich stronę. Przewracałam wszystko w szafkach próbując znaleźć kluczyki do auta lokersa. Są!- uradowałam się w myślach i szybko wybiegłam z domu. Zatrzasnęłam drzwi i w ekspresowym tempie otworzyłam garaż. Pomogłam Hayley i szybko wskoczyłam na miejsce kierowcy. W głowie odtwarzałam sobie moment kiedy Harry uczył mnie jeździć. Jęki Hayley w tym nie pomagały. Jakimś cudem auto ruszyło. No cóż, i tak co chwilę gasł lub zwalniał. Głupie auto nie umie jeździć.
-Czerwone!-wrzasnęła a ja mocno zahamowałam-Umrę-szepnęła zaciskając zęby
-Weź mnie nie stresuj!-krzyknęłam
-A!-pisnęła
-A!
-A!-i tak obie krzyczałyśmy całą drogę do szpitala. Nie trudziłam się z jakimkolwiek zaparkowaniem. Stanęłam wydaje mi się że w poprzek i całkiem wbrew przepisom. Już widzę tego wściekłego Harrego z mandatem w ręce. Hayley kuląc się próbowała zrobić jakikolwiek krok. Pomińmy fakt że jej paznokcie zaraz przebiją mi skórę do kości, to na prawdę mało istotne. Pchnęłam nogą drzwi i od progu zaczęłam krzyczeć.
-Kobieta rodzi!-krzyknęłam jak koleś z serialu który ostatnio oglądałam. Lekarze posadzili ją na wózek i poprowadzili do windy.

*Zayn*
Za kilka minut zaczynamy kolejny wywiad. Już się nie mogę doczekać tych głupot co oni będą gadać.
-Za kilka minut wchodzimy-oznajmił nam jakiś grubas. Chłopaki zakończyli naszą słynną bitwę na owce i czekali. Pozorną ciszę przerwał mój telefon
-Mavis?-odebrałem. Tak wiem miłe powitanie
-Hayley-wydyszała a ja momentalnie się spiąłem
-Co z nią?
-Rodzi..szpital...teraz-jąkała się
-Zaraz będę-powiedziałem i zakończyłem połączenie. Bez słowa wyjaśnienia zerwałem się i pobiegłem do wyjścia. Drogę zagrodził mi jeden z ochroniarzy wraz z Poulem
-A ty dokąd-spytał z zaciętą miną
-Do szpitala-powiedziałem próbując się przepchnąć
-Po co do szpitala. Teraz wywiad jest najważniejszy-powiedział lekko wkurzony ochroniarz
-Ważniejsze od porodu mojej przyszłej żony!-wykrzyczałem
-Hayley rodzi?!-krzyknął Niall
-Na porodówkę-popędził nas Liam

Wpadliśmy do szpitala niczym oszołomy a nie gwiazdy. Zdziwione spojrzenia personelu mówiły same za siebie.
-Hayley. Mali. Gdzie. Ona. Jest- powiedziałem zdenerwowany
-Drugie piętro 316- powiedziała z dziwną miną. Nie fatygowałem się podziękować czy chociażby skinąć głową. Od razu pobiegłem po schodach a chłopaki za mną. Na korytarzu stała Mavis. Aż trudno było ją poznać. Szare spodnie do połowy łydek, podarty luźny sweter w gwiazdki i czarne kozaki za kostkę. Stanąłem przed nią i nie wiedziałem co powiedzieć.
-15 minut-powiedziała. Tyle mi wystarczyło. Chodziłem nerwowo wzdłuż korytarza.
-Pan Malik-lekarz wyszedł z sali. Podniosłem rękę i zbliżyłem się do niego-Ma pan zdrową córeczkę, może pan wejść-powiedziała a mi kamień spadł z serca. Wszystko dobrze. Boże, jestem ojcem. Ktoś będzie mi mówił "tato". Łzy szczęścia zamazały mi widok
-No idź Zayn blokujesz przejście-usłyszałem jęk Mavis.
Hayley trzymała na rękach małą dziewczynkę owiniętą w różowy kocyk w koniki.
-Hej-szepnąłem głaszcząc brzuszek małej. Ucałowałem główkę ślicznej młodej mamy. Mavis stała patrząc się na nas rozczulająco a Harry obejmował ją od tyłu. Wszyscy się uśmiechali.
-No gdzie kolejny członek 1D?-zapytała...Paul? Ekipa kręcąca TIU wpadła  kamerami kręcąc nas z każdej strony. Ech!
-Alex-szepnęła Hayley miłym i słodkim głosem.



_________________________________________
Cześć!
Niektórzy mogą być zawiedzeni że taki koniec i że to już koniec. No ale nie widziałam sensu w pisaniu dalej. Mniej osób czyta i komentarzy mniej....Więc zakończę jak jeszcze ktoś wchodzi.
Chcę wam bardzo podziękować każdy komentarz za każde wejście i za każde przeczytane słowo
Miło że komuś spodobała się moja amatorszyzna ;D
Zaczęłam pisać kolejnego bloga <MARCEL STORY>

Szkolna gwiazda i szkolny kujon zostają 
przydzieleni do wspólnego projektu. 
"Piękna i Bestia"
Czy wspólna praca połączy te dwa
odmienne charaktery??

Zapraszam do czytania i komentowanie <3

http://harry-marcel-styles.blogspot.com/

Zostawicie jakiś komentarz z ogólną oceną bloga? 
Kocham xxx

niedziela, 1 września 2013

8

*MAVIS*

Nasze ciała się stykały a oddechy mieszały. Motylki w moim brzuchu odżyły. A serce zaczęło mocniej bić. Nie podnosiłam na niego wzroku. Nie wiem, czy moje reakcja to zasługa tych wszystkich drinków czy moje uczucia odżyły. Wlepiłam ślepia w buty, w jego zdarte kozaki z których wystawały palce...i moje śliczne szpileczki.
-Mavis-zaczął a mi ciarki przeszły od tego głosu-Przepraszam-powiedział i chciał coś dodać ale głos mu się załamał. Spojrzałam mu w oczy w jego zaszklone, czerwone lecz wciąż piękne oczęta.
-Wybaczam-powiedziałam drżącym głosem. Łzy zamazały mi widok. Ciepłe ramiona, oplatające mnie z nie małą siłą. Zaplotłam swoje ręce naokoło jego torsu. Poczułam mokro na lewym ramieniu. Płakał. W sumie ja nie pozostawałam dłużna. Łzy, radości, ulgi, miłości wypływały ze mnie z prędkością światła.
-Im bardziej kochasz, tym bardziej to rani. Gdy to koniec, gdy to się kończy. Wszystko co pozostało to wspomnienia. Które wciąż grają i grają. W Twojej głowie, w Twoim sercu *-szeptał kolejne słowa piosenki do mojego ucha
Odsunęłam go lekko od siebie by poczuć ten cudowny smak jego ust. Ten, którego tak dawno nie czuła, ten którego tak mi brakowało i ten który tak uwielbiam. Wieki trwało zanim się od siebie odkleiliśmy. Splótł nasze dłonie a wolną rękę wytarł łzy z mojego policzka
-Kocham Cię-powiedział patrząc mi w oczy
-Też, Cię kocham-uśmiechnęłam się-Chodź bo nas tu zamkną-zaśmiałam się lekko. Było..niezręcznie, tak to dobre określenie
-To gdzie idziemy?-zapytał
-Na wesele-oznajmiłam i już się ucieszyłam na w spółnym tańcu z Haroldem-Tylko nie wypal przypadkiem "szczęścia młodej parze"-popatrzyłam na niego znacząco
-Coś się stało-uniusł brew
-Koleś uciekł z przed ołtarza z jakąś latynoską-powiedziałam wzruszając ramionami
-Ciota-chrząknął. Lekko uniosłam kąciki ust do góry i wtuliłam się w jego ramie
-Nie zasługuje na ciebie-powiedział
-Wiem-przytaknęłam
-Co jest ze mną nie tak?! Najpierw ten sms przed wypadkiem, amnezja, teraz to. A ty pomimo tego mi wybaczyłaś. Kiedy cię nie pamiętałem nie odpuściłaś sobie. Wierzyłaś we mnie. Sprawiłaś że znowu się w tobie zakochałem. Dziękuje-szepnął. Popatrzyłam na niego i musnęłam jego wargi i przyśpieszyłam kroku.
Weszliśmy na sale trzymając się za ręce i śmiejąc z głupot, które wygadywaliśmy. Z naszym przybyciem połowa sali oniemiała. Muzyka bębniła ale nikt się nie ruszał no prawie nikt. Pomachałam moim oniemiałym przyjaciołom i usiedliśmy przy stole.
-To znaczy że nie mogę już liczyć na taniec-jęknął pjany Seba. Pokręciłam przecząco głową i popatrzyłam na uśmiechniętego Harrego. Nikola patrzyłam na mnie i smutno się uśmiechała. Było mi jej żal ale nie mogłam przestać się uśmiechać. Byłam tak cholernie szczęśliwa. Nie potrafiłam tego opisać. Czułam się jakbym zaraz miała od tej euforii wybuchnąć.

Obudziłam się w silnych ramionach. Tak bardzo brakowało mi takiej pobudki. Budzić się samemu to żadna radość. Spojrzałam na zegarek 14.30.
-Harry-szturchnęłam chłopaka-HARRY!-krzyknęłam na co gwałtownie trgnął
-Jaka miła pobudka-mruknął z nutką sarkazmu
-Inaczej byś się nie obudził-mruknęłam-Wstawaj bo nie dojedziemy-powiedziałam zrzucając z siebie kołdrę
-Nigdzie nie idziesz-powiedział i pociągnął mnie do siebie
-Harry-zaśmiałam się próbując wydostać się z jego uścisku
-Gdzie ci się tak śpieszy-jęknął
-Do Danieli chcę pojechać-dalej się kręciłam
-Kogo?-zapytał sennie
-No do Babci Danieli-powiedziałam
-Aaa-powiedział całując moją szyję
-Harry, zbieramy się-jęczałam prosiłam na nic. Uparta krowa.
-Skoro ci zależy-poluźnił uścisk-Puszczę cię pod jednym warunkiem-zastrzegł
-Słucham?-zrobiłam pytającą minę
-Chcę buziaka-powiedział jak małe dziecko. Cmoknęłam jego usta i szybko wstałam. Szybko się przebrałam i zaczęłam się pakować. Zamknęłam walizkę i spojrzałam na Hazze. Ten idiota nawet się nie podniósł!
-Harry proszę cię wstań!-szturchałam go
-Co-jęknął
-Trzeba wstać! No ruszaj dupe bo się fochnę-fuknęłam
-Dobra-odkrył sie ale oczy dalej miał zamknięte

Po długim zwlekaniu wreszcie wyruszyliśmy. Całą drogę przegadaliśmy. Nadrabialiśmy. Opowiadał mi o trasie, wygłupach z chłopakami i cudownych fankach. Dowiedział się więcej  o Danieli i serialu.
Zapukałam do drzwi dość głośno tak żeby usłyszała. Drzwi otworzyła mi miła brunetka. Jak nas zobaczyła to oczy prawie wyszły jej z gał.
-S..Słucham?-zapytała jąkając się
-Jest pani Daniela?-zapytałam po polsku
-Tak-powiedziała podejrzliwie
-Możemy się z nią zobaczyć? Właściwie to ja on nie musi-wskazałam na Harrego. Ten się uśmiechnął zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego co mówię
-Ok-powiedziała i lekko się odsunęłam
-Jagoda-powiedziałam starając się nie skrzywić na dźwięk mojego polskiego imienia
-Sabina-uśmiechnęła się-Dani!-krzyknęła
-Kto to przyszedł?-na korytarzu pojawiła się staruszka-Jaga!-krzyknęła uradowana
-Hej-podniosłam ręce i podbiegłam kaczymi krokami by ją przytulić
-A jednak nie zwariowałaś mówiąc że ta dziewczyna z telewizji to twoja wnuczka-powiedziała z zdziwieniem
-Stęskniłam się-powiedziała szczypiąc mnie w policzki
-Ja też...A teraz przestań bo odłączę kablówkę-zagroziłam na co przestała. Nie do wiary że ma tyle energii-Babci- lubię się tak do niej zwracać-To Harry, miłość mojego życia-powiedziałam łapiąc chłopaka za rękę
-Miło cię poznać-uśmiechnęła się do niego. A on popatrzył na mnie wzrokiem wołającym o pomoc
-Mówi że miło cię poznać-przetłumaczyłam-Jest z Anglii nie zna polskiego-wytłumaczyłam.
Opowiedziałam kobiecie o mojej przygodzie z kręceniem filmu, serialu o Hayley i Maliku. Gadałam i gadałam a ona pochłaniała moje każde słowo zafascynowana moim życiem.
-Wiedziałam że będą z ciebie ludzie-zaśmiała się. Byłam już trochę zmęczona tłumaczeniem każdego słowa. Nawet telewizor musiałam tłumaczyć. Ught!
-Zostaniecie na weekend?-zapytała Sabina
-Tak ale w niedziele po 13 już pojedziemy. W poniedziałek muszę być na planie- wyjaśniłam

-Po co wchodzimy do łazienki?-zaśmiał się Harry. On i jego brudne myśli.
-Mam urządzony pokój na strychu-wyjaśniłam przewracając oczami- W łazience są schody na strych..